Kijów, zwiedzanie

Ukraina | Kijów | Popularna przesiadka w drodze do Azji

autor Ewa
2 komentarze

Czy można zobaczyć Kijów w jeden dzień? A Kraków, Wiedeń, czy Paryż? Pewnie że można, choć nie ma co liczyć na dogłębne oględziny miasta. Zależy na czym komu zależy :)  My akurat lubimy przesiadki lotnicze w miastach, których nie znamy. Kiedy w kilka godzin można przebiec się po „perełkach” z przewodnika, napić kawy/piwa w najbardziej zachęcającym lokalu i ruszyć dalej. Tym razem w stolicy Ukrainy mieliśmy okazję nawet nocować, tylko gdzie tu bezpiecznie zostawić plecaki? Zwłaszcza po tym, w jakim stanie wyjechały do nas na taśmie bagażowej, zaraz po przylocie…

Jakoś tak dziwnie mamy zakodowane, że im dalej na wschód, tym bardziej niebezpiecznie i nie wiadomo czego można się spodziewać. Natomiast prawda jest taka, że nie trzeba szukać daleko, by trafić nie najlepiej. Wprawdzie pan, pracujący na ukraińskim lotnisku w przechowalni bagażu, trochę nas wystraszył krzycząc na innego pana w obcym języku (który też krzyczał, ale chyba w jeszcze innym?…) wymachując przy tym kanapką i zerkając jednym okiem na serial wyświetlany przez antyczny telewizor. Obok tegoż telewizora była półka na bagaże, z numerkami, a estetyka i schludność tego miejsca nie należały do najwyższej klasy. Za to cena i owszem! Swą wysokością potrafiła [niemal] odwrócić uwagę od całej reszty, choć niekoniecznie uspakajała nas na tyle, by odważyć się zostawić tam swoje ukochane plecaki.

A właśnie, plecaki! Otóż fakt, że pozory potrafią mylić to nic zaskakującego. Ale że aż tak??
Kiedy jesteś w Polsce, to przecież jesteś „w domu” – jest bezpiecznie i nic złego stać się nie może. Ale jeśli jedziesz „w świat” no… to świat jest zły i uważaj!! Owszem, uważać zawsze trzeba, ale gdy na początku podróży, już w Warszawie, jakieś …%*&#*^*$#%&!!… tego no….. – „ktosie” przegrzebują brutalnie bagaż, rozwalając przy tym opakowania, nie dosuwając zamków (jeden psując) i przez kilka następnych dni wciąż myślisz o tym co mogli zabrać… no to nie jest miłe „papa” ze strony rodaków, czyż nie?
/Co ciekawe, nic konkretnego nie zabrali – dodam dla uspokojenia zainteresowanych – ale widocznie nie znaleźli tego co szukali, lub sami nie wiedzieli czego chcieli ;p

Natomiast w samym Kijowie, poza panem z przechowalni bagażu, spotykaliśmy się z uśmiechem i chęcią pomocy. Pani z informacji, kierowcy autobusów, pani w metrze, ludzie na ulicach (niezbędni w kwestii znalezienia adresu z notesu, gdy na kijowskich osiedlach nie ma absolutnie żadnych nazw ulic, ani numerów). Ale to jak nas przywitano w kolejnym couchsurfingowym „gniazdku” przebiło wszystko. Dotarliśmy na miejsce zmarznięci i głodni ciesząc się, że mamy ze sobą jakieś zupki w proszku. Natomiast Svetlana i Arseniy podstawili nam pod nos ciepłe i przepyszne jedzonko, zastawili dodatkowo stół tym co mieli, zaproponowali piwko i inne „babskie alkohole” :D, gorącą herbatę i – przede wszystkim – spędziliśmy wieczór w przesympatycznym towarzystwie, na bardzo ciekawych rozmowach, do późna! I jak tu nie wielbić idei couchsurfingu? Poznaje się niezwykłych ludzi, którzy dzielą się z gościem czym mogą, bo sami kochają podróżować i rozumieją jak mało kto, czego inny podróżnik potrzebuje i jak mu tę przygodę ułatwić.

Rano, na kilka godzin przed odlotem, Arseniy zabrał nas swoim autkiem na ogólne oględziny ważniejszych obiektów Kijowa. Sposób prowadzenia samochodu w tym kraju nieco wgiął nas w siedzenia, ale to był – jak się później okazało – jedynie nieśmiały wstęp do standardowych zachowań na drodze w Chinach!

W każdym razie zamiast rozpisywać się o tym co widzieliśmy, załączamy kilka zdjęć. Spacer ogólnie był pozytywnym doświadczeniem, choć – jak można zaobserwować na zdjęciach – brakowało słonka i wyższej temperatury.

No, ale przecież dopiero zaczynamy naszą pogoń za słońcem! ;)

Kijów kwiaty na ulicy
Opera w Kijowie - Kijów kulturalnie - koncerty i przedstawienia
Kijów religijnie - kościół
Kościoły w centrum Kijowa
zabudowania Kijowa - Ukraina
Ulice w centrum Kijowa

Nieco zmarznięci, ale podekscytowani i szczęśliwi, zmierzamy powoli na lotnisko…:)

Ewa i Romek - gonimyslonce.pl w Kijowie

2 komentarze
0

Powiązane wpisy

Napisz co myślisz!

2 komentarze

sekulada.com 13 grudnia 2015 - 08:34

Ale jak to nie ma numerków ani nazw ulic? To jak oni się tam poruszają? Oh tak, doświadczenia z CS są zawsze warte zapamiętania. W moim przypadku zawsze okazuje się, że host jest specjalistą w temacie swojego miasta i opowiada o rzeczach, których w przewodniku nie znajdziemy! :) Co do Kijowa, jakoś mnie nie urzeka.

Reply
Ewa 13 grudnia 2015 - 09:14

Z tym poruszaniem się, to dla nas główna zagadka była. Nasi gospodarze powiedzieli, że "czasem bywają numery lub ulice, głównie w centrum". No i wszystko jasne ;) Ale ciekawostki z miasta i kraju faktycznie najlepiej od takich osób! ;)

Reply

Ta strona korzysta z ciasteczek (cookies), dzięki którym może działać lepiej. Zamknij, akceptuję Zapoznaj się z polityką prywatności i plików cookies.